sobota, 7 marca 2015

Rozdział 3

Mam szlaban... Tak! Dokładnie. Miesiąc nigdzie nie wyjdę bez opieki. Mimo to nie żałuję. Nawet teraz uśmiecham się sama do siebie, wiedząc, że ocaliłam czyjeś życie.
-Ana?- usłyszałam z dołu zamyślony głos brata. Dałam znać, że słucham.- Czemu to zrobiłaś?
-Co? Chodzi o psa?-zamyśliłam się. Na pewno nie kierowałam się tylko szlachetnymi pobudkami. Może dla tego, że wychowałam się wśród zwierząt? A może przez Astora?
-Nie chciałam być przy śmierci tego psa. Pamiętasz Astora? W tamtym roku zdechł mi na kolanach...- otarłam zmęczone oczy i zdałam sobie sprawę, że płaczę. Chyba zrozumiał... Chwilę później wstałam i zeskoczyłam z łóżka i tak jakoś znalazłam się obok Lysa. Spojrzał na mnie zdziwiony, jednak nie zadawał pytań. Zasnęłam przytulona do jego klatki piersiowej...
~~***~~
-Pospiesz się, bo się spóźnimy!- krzyczałam na Lysa, który dwie godziny wiązał buty.-Luuuuusiaaaaa...- jęknęłam.
-Ana nie trój. I tak musimy czekać na Leo.-zaczynał tracić cierpliwość.
-No wiem, ale nie mogę się już doczekać!-pożaliłam się i z braku miejsca, usiadłam mu na kolanach.
-Wiem, wiem...- westchnął i żartobliwe dźgnął mnie łokciem w żebra. Kiedy Leo wrócił ze sklepu na dole, miałam potargane włosy, a moja torba leżała na środku korytarza. Lusia nie wyglądała lepiej. Jego torba została rzucona gdzieś pod szafę a najwyższy guzik od koszuli się odpruł.
-Co tu się stało?- zapytał zszokowany czarnowłosy, wchodząc do domu. Lysander tylko wzruszył ramionami.
-Trzecia wojna światowa!- oznajmiłam, układając z dłoni pistolet i celując w plecy brata. Co stało się tak na prawdę? To proste... Zaczęliśmy się bić! Myślę, że fakt takich wojen pomiędzy rodzeństwem nie powinien nikogo dziwić... A wracając do tematu. Leo pokręcił głową z dezaprobatą, burcząc pod nosem coś w stylu "Jak dzieci...". Porwałam torbę z podłogi i pobiegłam na dół, krzycząc, żeby się pospieszyli, bo pójdę sama.
~~***~~

Podskakiwałam na tylnym siedzeniu, nie mogąc doczekać się pierwszego dnia w szkole. Pięć przecznic, to nie daleko. Ledwie 10 minut drogi piechotą... Ja jednak strasznie się denerwowałam, zasypując Lysa dziesiątkami pytań o nauczycieli, uczniów, wychowawcę, dyrektorkę, poziom nauki i wiele wiele więcej. On, jak to on, cierpliwie mi na wszystko odpowiadał i tylko od czasu do czasu uśmiechał się rozbawiony.
-Spokojnie, Aniołku. Wszystko będzie dobrze.- oznajmił. Tak... Aniołku... Spojrzałam na niego spode łba. Ja mówiłam na niego "Lusia" a on na mnie "Aniołku".
-Miałeś zamiar mnie zdenerwować? Udało ci się...- prychnęłam. Lysander uśmiechnął się, niczym dorosły, nad upartym dzieckiem, przez co poczułam się strasznie głupio. Połorzyłam mu głowę na kolanach, a on potargał mi włosy.
-Boję się...- wyszeptałam i westchnęłam.
-Nie masz czego. Pierwszy dzień nie jest taki zły. Znajdziesz jakieś koleżanki,-skrzywiłam się na wzmiankę o koleżankach. Od dziecka lepiej dogadywałam się z chłopakami... Może dla tego, że wychowałam się z dwójką braci, z którymi o wszystko trzeba było walczyć? Poza tym większość dziewczyn z mojej poprzedniej szkoły była... nie oszukujmy się. płytka.- a jakby co, możesz zawsze do mnie przyjść.- uśmiechnął się tak szczerze, że poczułam się spokojna.
-Chyba masz rację.- westchnęłam. Przymknęłam oczy i skupiłam się na ręce Lysandra, jeżdżącej powoli po moich plecach.
-Wysiadamy.- mój spokój przerwał głos Leo, który zaparkował pod szkołą.-Pa dzieciaki.
 Podniosłam się i sięgnęłam po plecak. Kiedy wysiadłam z auta, zobaczyłam na dziedzińcu mnóstwo roześmianych nastolatków. Przestraszyłam się i schowałam za Lysandrem.
-Będzie dobrze.- wyszeptał mi do ucha i złapał mnie za rękę. Pociągnął mnie w stronę budynku, a ja nawet nie miałam odwagi podnieść głowy. Cały czas zasłaniałam się włosami.
-To pokój gospodarzy. Powinnaś iść odebrać plan i numer szafki od Nataniela. Poczekam tu na ciebie.- zachłysnęłam się powietrzem.
-N-nie wejdziesz ze mną...-prawie pisnęłam.
-Musisz zacząć sobie radzić sama. Nie możesz być nieśmiała całe życie.- westchnął. Pokiwałam głową i położyłam rękę na klamce. Z westchnieniem posłałam mu ostatnie rozpaczliwe spojrzenie i weszłam do środka. Siedziała tam ładna brunetka, o niebieskich oczach i Wysoki blondyn. Jego bursztynowe oczy patrzyły nagląco w moją stronę.
-Tak słucham?- bąknął znad papierów. Byłam już pewnie cała czerwona. Dziewczyna stojąca obok niego posłała mu karcące spojrzenie.
-Ty jesteś nowa prawda?- podeszła do mnie z uśmiechem. Pokiwałam głową.- Ja jestem Melania, a tamten gbur- pokazała mu język, a on się roześmiał.- to Nataniel.
-Miło mi. Jestem Ana.... Właściwie to Anabelle, ale nie lubię mojego pełnego imienia.- uśmiechnęłam się delikatnie.
-Boże... Jaka ty jesteś słodka.- jęknęła Mel i dźgnęła mnie palcem w policzek. Zarumieniłam się i schowałam twarz we włosach. Potargała mnie. Właściwie czemu ludzie to robią???
-J-ja... przyszłam po plan i numerek szafki... nie chciałam przeszkadzać. Przepraszam.- oznajmiłam, widząc zirytowanego blondyna, przerzucającego jakieś papiery. Podniósł na mnie wzrok
-Nie. To ja przepraszam. Nie powinienem być tak niemiły. Jestem po prostu zirytowany, bo zapodziały się gdzieś uściślenia BHP.- Uśmiechnął się i podał mi rękę.- Jestem Nataniel. Miło cię poznać i witaj w szkole. Jak byś czegoś potrzebowała, to wiesz, gdzie mnie szukać.- pokiwałam głową i odebrałam potrzebne papiery.
-Potrzebujesz przewodnika?- zapytała Melania. Pokręciłam głową.
-Mam już "przewodnika".- odpowiedziałam myśląc o Lusi.
-Oh... Skoro tak, to powodzenia.- pomachali mi i wrócili do pracy.
Wyszłam z pokoju i rozejrzałam się za Lysem. Stał z Jakąś grupką, z której rozpoznałam tylko Rozalię...
________________________________________________________________________
Zakończyłam!!! Nie jestem z siebie dumna, ale aż tak źle nie może być. No trudno. Co będzie to będzie. Miłego! A ja idę kłócić się z bratem o pilota :)

6 komentarzy:

  1. Moim zdaniem i tak wyszło super. Czekam na kolejnego <3 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki <3
      Szczerze powiedziawszy, to nie spodziewałam się pod tym postem przychylnych komentarzy :)

      Usuń
  2. Kiedy będzie następny rozdział ? Bo ja już chce dalej czytać :P To opowiadanie bardzo przypadło mi do gustu :3 Ja! Chce! Nowy! Rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. Supper :D Nie mogę się doczekać co będzie dalej.. Ana jest na serio słodka, a Lys idelanie nadaje się na brata :D Zastanawiam się także co będzie z biednym Demonem.. bohaterski czyn! :) Piszesz na prawdę super i mam nadzieję, że szybko ujrzę kolejny rozdział :D
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super blog. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń